Kiedy zajmujesz się tym, czym kochasz albo chociaż lubisz, czy w ostateczności – akceptujesz swoją pracę i wszystkie związane z nią aspekty, poniedziałek nie powinien być dla Ciebie traumą i utrapieniem. Kiedy jesteś również człowiekiem świadomym i wiesz, że nie da się wpłynąć na porządek przyrody i pomysły matki natury akceptujesz, że jesienią pada deszcz. O pogodzie wszak uwielbiamy rozmawiać najczęściej w kontekście narzekania – a bo deszcz, a bo śnieg, za gorąco, wieje, leje, chlapa i ciapa.
Ale po co, mocium panie? Dlaczego nie potrafimy kontrolować naszego nastroju, na który wpływ mają warunki atmosferyczne i dzień tygodnia, którym jest poniedziałek? Mam wrażenie, że poniedziałkowe lamenty zakodowane są już na stałe w naszą mentalność i czemu biedny tu poniedziałek – wpisany między niedzielą, a wtorkiem? Kiedy już jednak uda nam się „przeżyć” poniedziałek hurtem udajemy się na siłownie. To fakt – sale fitness i siłownie pełne są ludzi, którzy wyrastają tam niczym grzyby po deszczu (i tu ukłon szanowny dla deszczu, który tak lubimy wspominać). To akurat miłe – poniedziałkowe – wspomniane już lamenty przenoszą się wieczorami na zajęcia. Poranna bezsilność przeradza się w całą masę energii! Można! Da się! Chce się!
Co zrobić, aby utrzymać stosowny poziom motywacji przez cały tydzień (nie zerkając w kalendarz, nie odliczając do piątku) i w każdą pogodę? Jeśli zdecydowałe/aś się na udział w II edycji 50 twarzy GT – czy masz swoje sposoby na podgrzewanie atmosfery? A może nie należycie do tych, których ulubionym tematem do rozmowy i substytutem „cześć, co słychać?” jest: „o jaaacie, ale pogoda”? Co robimy, kiedy upadamy i jak szybko potrafimy się z upadku podnieść? Upadki zdarzają się nam codziennie. Kryją się w czekoladzie i leżą na kanapie. Ale jeśli już zadałeś sobie tyle trudu, że nabyłeś wszelkiej koniecznej wiedzy, aby sprawnie wykonać przysiad czy wytrzymać trzydzieści sekund w podporze – powstanie z upadku nie będzie dla Ciebie problemem. A wiecie co powiedziała Martyna Wojciechowska o problemach? Powiedziała: problemy? Nie znam. Ja po prostu mam coś do załatwienia.
Tak jak i ty. I ja, i ona, one, my, wy i tak dalej. Wszyscy mamy do załatwienia coś, czego opuszczać nie możemy. Nie opuszczajmy treningów, bo opuści nas coś, co za sobą niosą. Energia, radość, wspólnie przeżywane emocji. Ciekawe jak widzi Was ktoś, kto przypadkowo otwiera drzwi do sali treningowej? Jak myślicie?
Skupieni na wykonywanych ćwiczeniach, przy akompaniamencie (że tak rzeknę – poetycko) energetycznej muzyki, w takcie bojowych okrzyków trenera (co jak co, ale ci potrafią być głośni i razem z Wami narobić całą masę hałasu!) w towarzystwie innych ćwiczących…
Śmiejesz się? O tak, to musi wyglądać zabawnie. Każdy element przemyślanego treningu, każdy takt, ruch, skok. Wszystkie elementy harmonijnej całości, które od początku do końca mają pomóc nam w realizacji marzeń i udowodnić, że upadek to nie problem. To coś do załatwienia. Spadnę, to i wstanę. A jeśli masz obok siebie tyle osób, które realizują swoje cele podobnie ambitnie jak ty, nie musisz się bać, bo jeśli nie wstaniesz sam, ktoś Ci pomoże. Na tym polega praca w grupie.
Bez względu na to, czy Twoje cele treningowe są mniej czy bardziej górnolotne – są ważne. Oprócz tego, warto dodać – za co ręczę ręką prawą i lewą – z treningami jest tak, że najpierw prowadzą Cię do celu. A później? Później ważna jest również sama do niego droga – usłana – regularnością, aktywnością, która uzależnia, ludźmi, którzy motywują. I chociaż brzmi to może z lekka pompatycznie – tak właśnie jest. Mokra od potu koszulka jest może mniej romantyczna, ale jest również pewnym symbolem. Na poniedziałek, środę i piątek. Na deszcz, na słońce, na jesień i zimę. Są rzeczy, które nie poddają się temu rytmowi – same są rytmem, któremu warto się poddać bez względu na to na jakim poziomie kształtuje się Twój słuch.
Jadwiga Bryś