Rozmowa z Krzysztofem Kwiatkowskim

Ruszyła druga edycja 50 twarzy GT. Przed wieloma trenującymi wielkie wyzwanie i… próba. Czy dam radę? Czy samozaparcie i motywacja pozwolą mi na wzięcie udziału w 50 treningach GT?

Pytań wiele, a odpowiedź może być tylko jedna. Nie dajcie się – deszczom, zepsutym tramwajom, poniedziałkowym wątpliwościom i piątkowemu zmęczeniu. Nie dajcie się bo… warto. I można. Co udowodnił Krzysztof Kwiatkowski – zwycięzca pierwszej, legendarnej dziś już edycji 50 twarzy GT. Pomimo tego, że obecnie jest człowiekiem niezwykle zajętym, może nawet nieuchwytnym, realizującym prywatne również cele – odpowiedział na nasze pytania. A oprócz tego – nas maluczkich – zmotywował. Dał radę i udowodnił, że udział w licznych treningach to próba i walka z samym sobą. Nieraz z czasem, często z innymi trudnościami, otrzymał wsparcie bliskich i… wygrał. Dzisiaj przed Wami pierwsza oficjalna twarz GT.. Zapraszamy do lektury!

Jadwiga Bryś: Co czuje osoba, która jako pierwsza w historii GT wygrała plebiscyt 50 twarzy GT? Biorąc pod uwagę prężnie rozwijającą się historię #najlepszego treningu w mieście Twoje zwycięstwo staje się swojego rodzaju symbolem – wytrwałości, samozaparcia, nieustępliwości?

Krzysztof Kwiatkowski: Przejście do historii i stanie się legendą (śmiech). Na pewno jest to jakiś symbol, chociaż ja bym bardziej powiedział, że symbol pokonywania własnych barier. Na początku chciałem w ogóle skończyć ten plebiscyt, zobaczyć czy wytrzymam tydzień, dwa, a może jeszcze dłużej? Może uda się uzbierać razem te 50 treningów, a później się to rozkręcało – udało się przejść pierwszy tydzień to spróbujemy z kolejnym itd.

 Dlaczego i co motywowało Cię do 100% frekwencji na treningach? Jakie były pobudki osoby, która nie opuściła żadnego z 50ciu treningów?

Nawet ponad 90 treningów z rzędu do zakończenia plebiscytu 🙂 Motywacja była prosta – nie lubię przegrywać (jak większość z nas) i tylko wysoka frekwencja dawała szanse wygranej, a z drugiej strony jak już się w coś angażuję to na 100% stąd taka właśnie, 100% frekwencja. Kolejnym powodem jest fakt, że gdybym odpuścił raz, to łatwo byłoby odpuścić drugi raz, trzeci raz itd. Konieczność odbycia 50 treningów było motywacją samą w sobie, pomijając fakt, że liczyłem się z chorobą czy kontuzją więc nie chciałem bez powodu opuszczać zajęć.

Czy miałeś chwile zwątpienia, w których (być może) pojawiły się w głowie myśli zabarwione zniechęceniem? Myśli pod tytułem: ale po co? Dziś nie pójdę, przecież świat się nie zawali – jedna pieczątka w tą, czy w tamtą…

Oczywiście że miałem, nie ma się co oszukiwać. To wydarzenie było zarówno sporym wyzwaniem logistycznym, jak i czasowym obciążeniem. Dziękuję wszystkim swoim bliskim za cierpliwość i wyrozumiałość mimo, że nie miałem  dla nich czasu. Świat się nie zawali, to na pewno, ale przecież to jest trening i chce się osiągnąć jakieś rezultaty, opuszczając zajęcia nie oszukujemy trenerów tylko samych siebie bo przecież kluczem przy ćwiczeniach jest regularność. Wracając do zwątpień to były różne – od zmęczenia po zgranie treningów z życiem prywatnym i pracą, pojawiła się też jedna kontuzja – podjechało mi kolano i myślałem, że to już koniec mojego udziału w tym wydarzeniu, ale na szczęście jakimś cudem udało się je rozchodzić i na następny dzień było jak nowe. Problemem były również zapisy bo żeby zapisać się na cały tydzień najlepiej byłoby być w czwartek o 16:00 w kilku klubach naraz, więc wszyscy, którzy „przerabiali” zapisy wiedzą o czym mówię, a pozostałym życzę, aby tego nie doświadczyli. Jeszcze jeden dzień zwątpienia – i to pod koniec – jak już człowiek z siebie tyle dał, a była to sytuacja związana z odwołaniem pewnych zajęć o godz. 20:00 wraz z brakiem informacji tego dotyczącej… Skutek? Opuszczenie zajęć nie z własnej winy – na szczęście szybka akcja ze ściągą gdzie są jeszcze zajęcia o 21:00 – telefon, zapisanie się i jazda do kolejnego klubu.

Czym jest dla Ciebie GT? Jakie trzy słowa mogą opisać ten rodzaj treningu?

Ciężkie pytanie. Ze względu na tryb życia unikam zajęć, które odbywają się o konkretnych porach, aby uniknąć spóźniania. Nie mam również porównania z innymi zajęciami zorganizowanymi. GT? Przemyślany, efektywny, dla każdego.

Osiągnąłeś ogromny sukces. Jaka jest – Twoja własna, indywidualna recepta, przepis na takie zwycięstwo? Czy istnieją jakieś uniwersalne metody, które mogą stać się motywacją dla innych trenujących?

Stawianie sobie ambitnych celów, silna psychika i determinacja. Uniwersalną metodą jest skupienie się na wyznaczonym celu i dążenie do niego. Nie jest sztuką znaleźć 100 wymówek żeby nie iść na zajęcia – sztuką jest pomimo tych 100 wymówek wyjście na zajęcia a następnie danie z siebie wszystkiego. 100% normy, 100% formy.

Jak to jest… być twarzą GT? Jest ich bardzo wiele, ponieważ każda osoba uczęszczająca na zajęcia stanowi ważny element dla całości treningu, wnosi swoją atmosferę, klimat itd. Ty jednak dałeś od siebie jeszcze więcej. Co czujesz w związku z tym?

Estetyczniej dla GT byłoby żeby tylko kobiety były jego twarzami (śmiech). Nie czuję się wyjątkowy czy inny. Cieszę się, że mogłem uczestniczyć w takim wydarzeniu i mam nadzieję, że więcej osób zmotywowałem, pokazałem, że się da. Mam też nadzieję, że ci, którym brakowało większej ilości nie zostali przeze mnie demotywowani J

Czy posiadasz kolejny sportowy cel? Jaki jest plan Krzyśka Kwiatkowskiego? 🙂

Jeden z celów już dzięki zajęciom GT zrealizowałem – przebiegłem maraton i tutaj bardzo dziękuję wszystkim prowadzącym, bo dzięki Wam maraton przebiegłem bez problemów. Kolejnym celem jest poprawienie swojego wyniku maratońskiego, a następne cele sportowe pojawiają się na bieżąco – jak to w życiu – więc nie dam o sobie zapomnieć trenerom. 😉

 

Pyt. Jadwiga Bryś

Powiązane wpisy