Jesienią ubiegłego roku, już po raz czwarty, rzuciliśmy naszym ćwiczącym wyzwanie – jak szybko jesteś w stanie ukończyć 50 treningów? Dla tych, którzy podjęli rękawice i zdobyli pięćdziesiąt pieczątek GT przygotowaliśmy specjalny, finałowy WOD. Jakich pokładów sił i motywacji wymaga przejście od pierwszego treningu po końcową rywalizację? Jakie emocje pojawiają się gdy bierzesz udział w finale i…wygrywasz? Jak długo trzeba trenować w systemie GT, by stanąć na mitycznym, najwyższym miejscu podium? Zapraszamy na wywiad z Agatą Kosibą – zwyciężczynią IV edycji 50 Twarzy GT.
GTtraining: Żeby wziąć udział w finałowych zmaganiach musiałaś ukończyć jako pierwsza w swoim klubie 50 treningów GT. To pewne. Pytanie natomiast czy prowadziłaś jakieś dodatkowe statystyki? Ile odbyłaś konkretnych treningów, jak zmieniały się Twoje parametry albo to ile razy musiałaś walczyć ze sobą przed wyjściem z domu?
Agata Kosiba: Wyzwanie 50 twarzy GT rozpoczęło się 2 listopada 2018r. i trwało 3 miesiące czyli do końca stycznia 2019r. Trenowałam 7 razy w tygodniu, zaliczając 49 treningów, mając tylko dwa dni przerwy. Wyzwanie ukończyłam już 21 grudnia, ale na 50 pieczątkę musiałam czekać do 2 stycznia – tak stanowił regulamin. Oczywiście w tym czasie trenowałam dalej. Razem ze mną wyzwanie ukończyła także Agnieszka Stryszowska, a potem Dawid Nowak i Ania Matoga. Wszyscy wzięliśmy udział w finale.
Okres zbierania pieczątek to był naprawdę fantastyczny czas. Cały plan dnia dopasowywałam tak, aby nie ominął mnie żaden trening. Niejednokrotnie brałam urlop w pracy, aby móc zdobyć kolejną pieczątkę. Odwiedzałam inne kluby, gdy w moim nie było w danym dniu zajęć GT. Pamiętam, jak po każdym treningu porównywaliśmy z ekipą AlexTeam ilość zdobytych pieczątek. Wspólne dążenie do celu zbliżało nas. Wtedy nikt nie myślał o późniejszej rywalizacji. I choć czasem pojawiało się zmęczenie, to nigdy nie brakowało mi chęci i motywacji. Finał był moim celem, a każda kolejna pieczątka mnie do niego przybliżała!
Pamiętasz swój pierwszy trening GT? Jak na niego trafiłaś, kiedy? Co to były za emocje?
To było dokładnie rok temu. Wcześniej przetestowałam wszystkie dostępne w moim klubie zajęcia, ale zawsze brakowało mi odwagi aby sprawdzić co kryje się pod tą tajemniczą nazwą GT. Z zaciekawieniem patrzyłam na ludzi wychodzących z sali, zlanych potem i z wypiekami na twarzach, co świadczyło o ogromie pracy, jaką przed chwilą wykonali. Zawsze głośni i pełni radości. I ten intrygujący, nieuchwytny wyraz satysfakcji malujący się na ich twarzach. Ja po prostu musiałam to przetestować na własnej skórze! Mój pierwszy trening to GT Compact z Robertem Augustynem. Już od pierwszego dźwięku muzyki trening całkowicie mnie pochłonął. Świat drabinek, sztang, ciężarów, gum po prostu mnie oczarował. To była miłość od pierwszego treningu. Rozgrzewka, koordynacja, rozciąganie, bieganie, skakanie, dźwiganie! Wszystkie formy ruchu i ich tysiące kombinacji! TO JEST TO! Chciałam więcej! Po skończonych zajęciach podeszłam do trenera mówiąc, że wpisuje GT w mój stały grafik i tak już zostało.
Dzień za dniem odkrywałam nowe treningi, kolejne mikrocykle. Każdy trening był tym najważniejszym. GT stało się moim światem a moje dni tygodnia zmieniły nazwy na: Strength, Power, Core, Compact, Wod, Special i Rest.
Na wielu Twoje zwycięstwo, udział w wyzwaniu i niemal codzienna walka na treningach robi niemałe wrażenie. W przeszłości byłaś związana ze sportem? Może trenujesz poza GT?
Sport towarzyszył mi od dziecka. Zawsze musiałam COŚ robić. Jak nie balet, to taniec współczesny. Jak nie narty, to snowboard. Rower, rolki, wrotki, łyżwy… Wszystkiego chciałam spróbować. Przez 4 lata trenowałam pływanie w Szkole Mistrzostwa Sportowego. To nauczyło mnie pokory i szacunku do sportu. Byłam ratownikiem WOPR, dzięki czemu poznałam czym jest odpowiedzialność. Nic jednak nie potrafiło zatrzymać mnie na dłużej. Studia, praca i rodzina sprawiły, że sport zszedł na drugi plan. W końcu przyszedł taki czas, w którym znowu chciałam zrobić coś dla siebie, ale nawet nie przypuszczałam, że stanie się to moją prawdziwą pasją.
Co według Ciebie jest najważniejsze w codziennej pracy na treningach?
Przede wszystkim chęci i odrobina pokory. Każdy trening jest równie ważny. Z każdego trzeba wziąć jak najwięcej – dlatego słucham, obserwuję, powtarzam. W trakcie każdego ćwiczenia skupiam się na tym, co mówi trener. Każde słowo rzucone na salę traktuję osobiście – staram się poprawić swoją technikę. Wszystkie wskazówki są dla mnie bardzo cenne – tylko świadomość popełnianych błędów pozwoli nam je wyeliminować. Każdą trudność traktuję jak wyzwanie starając się dać z siebie jak najwięcej. Nie czekam na efekty. One po prostu przychodzą, gdy trenuje się szczerze. Odpuszczając oszukujemy siebie samych.
Co daje Ci największą motywację do pracy nad sobą? Jakich nawyków starasz się trzymać przede wszystkim?
Zawsze byłam bardzo krytyczna w stosunku do siebie, więc początkowo była to po prostu chęć zmiany swojego wyglądu. Taka zwykła kobieca próżność. Z czasem treningi stały się moim najcenniejszym nawykiem. Ich częstotliwość i intensywność wymusiły na mnie racjonalny, zdrowy sposób odżywiania się. Chęć pokonywania swoich słabości i udowadniania sobie, że zawsze można więcej sprawia, że zawsze mi się chce. Ale w głębi serca wiem, że GT to coś więcej niż tylko kolejny trening do odhaczenia. To sposób życia. Nie traktuję tego jak obowiązek tylko nagrodę. To czas tylko dla mnie. Niejednokrotnie zostawiam na sali swoje smutki czy problemy. Na sali treningowej czuję się jak u siebie. Mam swoją ulubioną szafkę w szatni i miejsce przed lustrem. Koło mnie stoją ludzie, których znam, podziwiam i szanuję za to kim są i ile z siebie dają. Codziennie obserwuję ten ich cudowny grymas na twarzach gdy resztkami sił walczą o każde kolejne powtórzenie. Wiem, że i oni mnie obserwują więc jak bym mogła odpuścić? Poddać się? To cała ekipa ALEXTEAM jest dla mnie motywacją, a największym wyróżnieniem dla mnie jest to, że jestem tym samym dla nich. Prawdziwy podziw rodzi się z szacunku.
Gdyby ktoś zapytał Cię jak zacząć albo w jaki sposób utrzymać systematyczność ćwiczeń – co doradziłabyś takiej osobie?
Przyjdź na GT! To najlepszy trening w mieście z fantastyczną ekipą i profesjonalną kadrą trenerską! A tak na poważnie – powiedziałabym: „Znajdź SWOJE GT”. Chodź ze mną na trening. Stań koło mnie na sali. Zobacz jak rozkładam drabinkę tak, by stanowiła perfekcyjny kwadrat. Jak układam step, by znalazł się idealnie równolegle do luster. Jak szykuję sztangę, żeby zawsze była gotowa na błyskawiczną zmianę ciężaru. Zawalcz ze mną o zielonego powerbanda. Patrz, jak wyciskam kolejne powtórzenie, mimo, że chwilę wcześniej mówiłam, że nie mam już sił. Przybij mi piątkę po skończonej serii… to naprawdę dodaje sił do dalszej walki z samym sobą. Po skończonym treningu przybij piątkę trenerowi. On mówi Ci w ten sposób: GOOD JOB!
Po co? Bo tylko w ten sposób będę potrafiła Ci pokazać czym jest prawdziwa pasja. Gdy ją znajdziesz, nie będzie problemów z brakiem motywacji czy chęci. Będziesz tak jak ja – odliczać minuty do kolejnego treningu, a po każdym skończonym Twoje myśli będą już na następnym.
Każdy powód jest dobry żeby przyjść na trening. Radość? Przyjdź i podziel się… są tacy, którzy właśnie jej szukają. Smutek? Przyjdź… sala treningowa przyjmie wszystko.
Pytaliśmy już o emocje związane z rozpoczęciem treningów GT, jednak i z finałem na pewno związana była cała masa przeżyć. Jak się czułaś przed, w trakcie zmagania i po zwycięstwie?
Finał 50 twarzy GT był dla mnie niesamowitym przeżyciem. Nowym doświadczeniem. Z jednej strony ogromny stres i obawa o to, że nie dam rady. Że to jeszcze nie jest mój czas. Setki razy zadawałam sobie pytanie: co ja tutaj robię?. Ale gdy przyszedł czas ostatecznej rywalizacji wszystkie te obawy przerodziły się w moją siłę. Bez względu na wynik chciałam dać z siebie tyle, by po tych 20 minutach móc powiedzieć sobie, że każdą sekundę wykorzystałam maksymalnie. Kiedy zaczęło się rozliczenie cały świat przestał dla mnie istnieć. Było tylko moje stanowisko i prawdziwa walka. Zaczynałam kolejne obwody walcząc ze zmęczeniem i brakiem tchu. Liczyła się tylko praca. Gdy czas się skończył nie miałam pojęcia jak mi poszło, ale czułam ogromną satysfakcję. Dałam z siebie 100% i to było dla mnie najważniejsze.
Czas oczekiwania na wyniki pamiętam jak przez mgłę. Tyle niesamowitych emocji! Gdy okazało się, że zajęłam pierwsze miejsce pojawiły się łzy wzruszenia. Nie potrafię słowami opisać tej ogromnej radości jaką wtedy czułam. Teraz, patrząc na to co się stało z perspektywy czasu, czuję ogromną satysfakcję. I to nie tyle z powodu wygranej, ale wszystkiego tego, co mnie do niej doprowadziło. Z każdego treningu, każdej kropli potu, każdej sekundy mojej pracy. Poczułam, że to co robię jest dla mnie ważne. To dało mi siłę i motywację do dalszej pracy i to na niej się teraz skupiam. I choć nie mam pojęcia, gdzie mnie to doprowadzi, to samo uczucie, że robię to co kocham, jest dla mnie nagrodą.
Dziękujemy!
Treningi Agaty możecie śledzić na jej Instagramie: kosi.aa
Zobacz mapę klubów z licencją GT i sprawdź #najlepszytreningwmiescie